

Marihuana w USA - dochodowa, choć nie do końca legalna
W Stanach Zjednoczonych zgodnie z ustawą z 1970 r. używanie i posiadanie konopi indyjskich w jakimkolwiek celu jest nadal nielegalne – wydaje się jednak, że ustawa ta staje się powoli martwa, a przyjmowane w poszczególnych stanach rozwiązania stoją w jawnej opozycji z prawem federalnym. Od lat 90’ marihuana powoli wychodzi z podziemia, budząc szczery entuzjazm w społeczeństwie amerykańskim.
Obecnie w 29 stanach, Dystrykcie Kolumbia oraz terytoriach zależnych Guam i Portoryko można legalnie zrealizować receptę lekarską na marihuanę medyczną. 17 innych stanów dopuszcza używanie produktów o ograniczonej zawartości psychoaktywnego THC, bogatych natomiast w terapeutycznie działający kanabidiol (CBD).
Rekreacyjne zaciągnięcie się skrętem marihuany jest legalne w 9 stanach i Dystrykcie Kolumbii, a w 13 kolejnych oraz na Wyspach Dziewiczych zostało zdekryminalizowane. Posiadać marihuanę można pod pewnymi warunkami – trzeba mieć ukończone 21 lat, posiadana przy sobie dawka może wynosić tylko 28 g, a zapas przetrzymywany w gospodarstwie domowym – 280 g. Natomiast w ogródku można uprawiać nie więcej niż 6 krzaczków marihuany. Tam, gdzie konopie są legalne, legalna jest także ich dystrybucja (wyjątek stanowi tu Vermont i Kolumbia).
Oficjalnie, nadal istnieją tylko trzy leki z konopi indyjskich, które mogą być przepisywane zgodnie z prawem federalnym. Preparaty z CBD dalej kwalifikowane są jako narkotyki, mimo że rząd przymyka oko na ich sprzedaż detaliczną we wszystkich stanach – sprzedawcy (najczęściej internetowi) znaleźli zresztą wymówkę, że jest to ekstrakt pochodzący z konopi przemysłowych.
Mimo niejednoznacznego statusu prawnego, marihuana stała się przedmiotem zainteresowania inwestorów, którzy przewidują dalszą liberalizację prawa pod wpływem nacisków społecznych. Można powiedzieć, że biznes związany z „trawką” przeżywa teraz prawdziwy boom – w 2017 roku sprzedaż wyniosła 9 miliardów dolarów! Jest to suma niebagatelna – tyle wynoszą roczne wpływy ze sprzedaży pieluszek najpopularniejszej marki. Analitycy przewidują, że przez 3 kolejne lata sprzedaż wzrośnie do 21 miliardów. Branża zatrudnia już znacznie ponad 100 000 ludzi, przyczyniając się do zmniejszenia bezrobocia - marihuana to nie tylko susz, ale także produkty przetworzone, słodycze, gumy do żucia, wypieki i inne artykuły spożywcze, kosmetyki oraz suplementy. Firmy zajmujące się produkcją i dystrybucją marihuany, jak Hemp Inc. czy Tranzbyte Corp., odnotowały wzrosty na giełdzie, podobnie jak przedsiębiorstwa oferujące wsparcie dla tego biznesu – na przykład GrowLife („zestawy startowe” dla amatorskiej uprawy), MediBox (automaty sprzedażowe) czy MediSwipe (systemy płatności).
Mimo że większość Amerykanów opowiada się za pełną legalizacją „zielonego sektora”, lokalne władze cieszą się z ożywienia gospodarki, a rosnące zyski trafiają także do budżetu państwa w postaci podatków, inwestowanie w tę branżę określa się jako „politycznie ryzykowne”. Waszyngton zajmuje nieprzychylne stanowisko wobec liberalizacji prawa w poszczególnych stanach, a banki nie chcą finansować przedsięwzięć opartych o obrót nielegalnym towarem. Również dystrybucja produktów między stanami napotyka liczne przeszkody. Jednak większość inwestorów wychodzi z założenia, że „wszystkich nas nie zamkną” i swoje kalkulacje opiera raczej na entuzjastycznym podejściu społeczeństwa do kwestii związanych z legalizacją niż na opiniach restrykcyjnie nastawionego rządu federalnego.